Zakończenie roku szkolnego w świecie "onlajnu"
Kartka z kalendarza, czy może raczej aplikacja w telefonie podpowiada, że dziś mamy 26 dzień czerwca. Nadszedł koniec roku szkolnego 2019/2020. Rok ten na długo pozostanie w naszej pamięci, gdyż w jego połowie wyrwano nas z murów szkolnych i wepchnięto w świat „onlajnu”.
Nie mamy możliwości, by zebrać się w szkolnej auli, by uczcić ostatni dzień trudów związanych z nabywaniem cennej wiedzy i świętować pierwszy dzień dwumiesięcznego wypoczynku. Dlatego też powstał ten wpis i mam nadzieję, że Was nie zanudzę.
Wakacje to nie wynalazek ostatnich dekad. Niech za dowód posłuży fragment utworu napisanego w 1834 roku przez narodowego wieszcza Adama Mickiewicza:
Właśnie dwukonną bryką wjechał młody panek
I obiegłszy dziedziniec, zawrócił przed ganek,
Wysiadł z powozu; konie porzucone same,
Szczypiąc trawę ciągnęły powoli pod bramę.
We dworze pusto, bo drzwi od ganku zamknięto
Zaszczepkami i kołkiem zaszczepki przetknięto.
Podróżny do folwarku nie biegł sług zapytać;
Odemknął, wbiegł do domu, pragnął go powitać.
Dawno domu nie widział, bo w dalekim mieście
Kończył nauki, końca doczekał nareszcie.
Zapewne poznajecie, że tytułowy bohater, młody Tadeusz powrócił do Soplicowa, by zażyćwakacyjnego relaksu.
Niecierpliwie początku wakacji, a w szczególności powrotu Leonii i Witolda Korczyńskichwypatruje Marta w powieści Elizy Orzeszkowej „Nad Niemnem”.
Marta zapatrzona w szlak drogi zza rozwartej bramy dziedzińca widziany - A dzieci jak niema tak nie ma! - zawołała. Miały bowiem do domu ze szkół na wakacje zjechać.
I doczekała się:
... przed ganek zajechała szeroka bryczka, z której razem prawie wyskoczyło dwoje młodziutkich ludzi: wysmukły, złotowłosy chłopak i niedorosła, zgrabna panienka. Wybuchły pocałunki i zapytania; głosy zmieszały się.
Wakacje to nie zawsze synonim relaksującego lenistwa o czym wspomina Stefan Żeromski w swej powieści „Syzyfowe prace”. Główny bohater Marcin Borowicz powraca do rodzinnego gospodarstwa, gdzie każdy kąt przypomina mu matkę. Czeka go tu sporo pracy.
Po ukończeniu egzaminów i otrzymaniu przejścia z klasy czwartej do piątej, Marcinek spędzał wakacje, jak zwykle, w Gawronkach. Stary pan Borowicz już był wówczas znacznie posunął się w lata, gospodarstwo na folwarku szło gorzej, a w domu widać było zwolna idącą ruinę. […]W pokoju najobszerniejszym, który, ze względu na obecność w nim garnituru starych mebli z wyprawy nieboszczki matki Marcinka, nazywany był bawialnym, portrety sztychowane marszałków francuskich, Kościuszki, ks. Józefa — okrył kurz nieprzenikniony; […]Nielepiej było przed domem. Obok ganku, gdzie za życia nieboszczki było mnóstwo klombów z kwiatami tak pięknemi, że o nich mówiono w całej okolicy, — nie było nietylko kwiatów, ale nawet klombów. Prosięta rozkopały cały ogród kwiatowy, krowy i źrebięta porozwalały tu i owdzie sztachety... Tylko bujna rezeda, zasiewająca się sama naokół, pachniała mocno, jak dawniej; i ten jej zapach przywitał Marcina, niby wspomnienie matki, kiedy, przybywszy na wakacje, stanął w oknie wieczorem.[…] Był to koniec czerwca, czas sianokosu. Zaraz nazajutrz o świcie starszy pan zbudził Marcinka i kazał mu iść na łąki do pilnowania« kosiarzy. Kiedy zaś panicz, przybrany w buty z długiemi cholewami i stary, »cywilny« kapelusz, miał wyjść z domu, ojciec założył mu na ramię dubeltówkę i torbę myśliwską, pełną śrutu, prochu, kapiszonów i pakuł.
Wasi rodzice z pewnością końcem roku szkolnego wracali do filmu „Szatan z siódmej klasy”, w którym w wakacyjny nastrój wprowadzała ich piosenka autorstwa Ludwika Jerzego Kerna.
Lato, lato, lato czeka
Razem z latem czeka rzeka
Razem z rzeką czeka las
A tam ciągle nie ma nas
Lato, lato, nie płacz czasem
Czekaj z rzeką, czekaj z lasem
W lesie schowaj dla nas chłodny cień
Przyjedziemy lada dzień
Już za parę dni, za dni parę
Weźmiesz plecak swój i gitarę
Pożegnania kilka słów
Pitagoras bądźcie zdrów
Do widzenia wam canto, cantare
Lato, lato, mieszka w drzewach
Lato, lato, w ptakach śpiewa
Słońcu każe odkryć twarz
Lato, lato, jak się masz?
Lato, lato, dam ci różę
Lato, lato, zostań dłużej
Zamiast się po krajach włóczyć stu
Lato, lato, zostań tu
Pożegnania kilka słów
Pitagoras bądźcie zdrów
Do widzenia wam canto, cantare
W poezji można znaleźć mnóstwo pięknych wierszy, w których lato i wakacje stanowiły natchnienie dla autorów. Julian Przyboś w utworze zatytułowanym „Lipiec” nawiązuje do końca roku szkolnego.
Na świadectwach, wzbici w radość, odlecieli uczniowie,
drży powietrze po ich śmigłym zniku.
Wakacje, panie profesorze! Pora
trzepać wesoło słowa jak futra na wiosnę
oraz
czasowniki przez dni lata odmieniać!
Wóz przetoczył się z nagła – i w łozinie zzieleniał.
Tylko pustki rozpryśniętej w słońcu – udar.
Skacząc z bryczki, zaoczę:
Bosonogi gęsiarek biegł, zaczerpnął ze źródła,
znikł, jak gdyby on wybiegał
potoczek.
Okolicę, serce wyniosłe, przeszywa na przestrzał
strumień!
Lecz z połogich pagórków – wahającą się odpowiedź –
inne wzgórze – dalszą górę kołysze.
Jak ten skryty poryw widoku i ciszę zatuloną w szumie
szeptanymi pytaniami – wydać?
Jakże w cieniu, pod lipą – przysłowieć?
Na koniec nieco humorystyczne podejście do letniego wypoczynku zaprezentował Konstanty Ildefons Gałczyński w wierszu „Moje wakacje”
Wiktor Hugo miał rację:
Wakacje? Słodkie wakacje!
O świcie na nosie bąbel:
to pająk użył sobie.
Wstaję. W jeziorze kąpiel
na bąbel dobrze zrobi.
Zębami szczękam: - Tik-tak-tak,
za nogę chwyta mnie rak.
Raka odczepiam. Spodnie nawlekam,
bo już śniadanko czeka.
Menu jak zwykle: jaja na twardo.
Zjadam jedenaście sam,
bo jak powiedział doktor Desarto:
l'appetit vient en mangeant.
Atak wątroby. Leżę siny.
I tak mijają godziny...
Na obiad jajka, na deser grzyby,
wstrzymuję się w miarę sił.
Bąbel na nosie rośnie, jak gdyby
na własną rękę żył.
Wstyd się pokazać. Nos jak bania.
Szczęka mnie boli od ziewania.
Lecz nagle słońce. Zatem otucha.
Idę na łąkę. Łąka sucha.
Kładę się w słońcu, w wietrze złotym
nade mną lata motyl.
I nagle ryczę rykiem wołu:
komary z wierzchu, mrówki z dołu,
rana od raka się nie goi,
jedenaście jajek w gardle stoi
i noc nadchodzi bez księżyca.
Deszcz. Na kolację jajecznica.
Autor "Dzwonnika z Notre Dame"
miał rację. I ja też mam.
Nadeszła chwila, której długo oczekiwaliśmy. Jesteśmy jeszcze w domach, lecz zapewne myślami większość z nas jest już daleko stąd. Jednak zanim wyjedziecie na wakacje, odbierzecie świadectwa, które są podsumowaniem Waszej tegorocznej pracy. Gratulujemy Wam wyników w nauce, zwycięstw w wielu konkursach przedmiotowych, licznych występów wokalnych, sukcesów plastycznych, angażowania się w pracę na rzecz szkoły i innych instytucji.
Dziękujemy Wam za trud, wysiłek, zaangażowanie w zgłębianie tajników wiedzy, w zdobywanie nowych umiejętności, w poznawanie i rozwijanie swoich zdolności i talentów.
Dziękujemy Nauczycielom, którzy odkrywali w Was talenty, motywowali do działania, zachęcali do wytężonej pracy, abyście byli coraz lepiej przygotowani do wyzwań, jakie niesie współczesny świat.
Dziękujemy również Waszym Rodzicom, bo to Oni każdego dnia stanowili dla Was wsparcie na krętej szkolnej drodze do wiedzy.
Dziękujemy Radzie Rodziców oraz każdemu z Państwa, którzy wspierali w różnorodny sposób pracę naszej szkoły.
Czego życzymy u progu mijającego roku szkolnego? Życzymy, aby wakacje były czasem dobrego odpoczynku, nabierania siły do dalszej pracy oraz nauki.
Pamiętajcie o słynnej maksymie Theodore’a Roosevelta - Rób, co możesz, w miejscu, w jakim jesteś i z tym, co masz.